Ta para dała mi, bardzo duże wyzwanie, bowiem ślub i wesele odbywało się w przepięknym zamku wypełnionym arrasami i antykami. Nie był to typowy ślub, jednak to wydarzenie miało charakter renesansowego przyjęcia. Parze zależało na oddaniu tego klimatu zarówno w obrazie jak i doborze muzyki na filmie ślubnym. Chcieli, aby ich film trwał około 90 minut.
Na spotkaniu od razu złapaliśmy wspólny flow. Ola prosiła mnie o doradzenie w wyborze sukni oraz na co zwrócić uwagę tego dnia. Miło mi, kiedy moje zdanie jest dla klienta ważne i wartościowe. Jako kamerzysta ślubny mogę podzielić się swoim doświadczeniem.
Diabeł tkwi w szczegółach
Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 15. My na miejsce dotarliśmy już o 13, aby sfilmować przygotowania i błogosławieństwo razem z Towarzyszącym nam fotografem. Od razu poczułam atmosferę wesela w stylu pałacowym. Para wraz ze swoimi starszymi miała się przygotować w pokojach hotelowych zamku. W nich było bardzo ciasno, a w pokoju Oli ciemno. Jednak mimo to, powstały piękne kadry. Przede wszystkim działałam światłem. Okna dachowe pomieszczeń dają zawsze piękny klimat, co przekłada się na film.
Głębokie spojrzenia Oli hipnotyzują oglądającego. Spinki pana młodego nawiązywały do królewskiej tematyki wesela, ale także do jego nazwiska- KRÓL. W końcu diabeł tkwi w szczegółach. Także wszystko pięknie układało się w całość. Poradziłam Oli suknię w stylu księżniczki. Był to dobry wybór. Czasami dziewczyny mówią, że czują się jak gwiazdy, ja wtedy mówią, że tak właśnie mają się czuć, bo to ich dzień i absolutnie mają na to przyzwolenie. Ślub zakochanych odbył się w kaplicy pałacowej zamku. Rozstawiłam tam z drugim operatorem dodatkowe nagłośnienie i okazaliśmy księdzu legitymacje.
Przenieśliśmy się w czasie
To był wieczór takich doznań estetycznych ale i emocji. W tym wszystkim Łukasz i Ola, roztańczeni, ufni sobie, ale i pełni spokoju. Tego dnia znaleźliśmy chwilę na wspólny plener wraz ze świadkami pary młodej. Wybraliśmy się do parku, aby w otoczeniu roślinności uchwycić „na świeżo” miłosne kadry. To był dobry pomysł, gdyż para mogła też odetchnąć chwilę od gości i pobyć ze sobą rozmawiając o swoich wspólnych wrażeniach. Wesele rozkręcał DJ i wodzirej, którzy przygotowali także ciekawe zabawy. Starałam się uchwycić jak najwięcej z tego dnia, nie tylko jeśli chodzi o samą parę, ale także rodzinę o gości.
Niespodzianką od rodziców były ledowe balony. Somewhere over the Rainbow zabrzmiało z głośników, kiedy balony para pojawiła się na zamkowych schodach nie wiedząc o niespodziance. Była to magiczna chwila, która oczywiście będzie powracać na ekranach telewizorów Oli i Łukasza oraz ich rodziny, być może ze łzą w oku.
Wykorzystuję pliki cookies w celu prawidłowego działania strony, korzystania z narzędzi marketingowych i analitycznych. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Więcej możesz przeczytać w Polityce Prywatności.